Zombie Last Castle to gra, która zabiera nas w mroczny świat, w którym zombie nie tylko żerują na naszych ludziach, ale także na naszych nerwach. Wyobraź sobie, że budzisz się w zamku, którego każdy kąt skrywa przerażające tajemnice, a jedyną rzeczą, która stoi pomiędzy tobą a hordą nieumarłych, jesteś ty sam – oraz twoje umiejętności przetrwania. Przygotuj się na emocjonujące starcia, strategiczne myślenie i nieustanną walkę o życie!
Już od pierwszych chwil, gdy uruchomiłem tę grę, czułem jak adrenalina przepływa mi w żyłach. Zamek rozbrzmiewał dźwiękami skrzypiących drzwi i wiatru, który zdawał się szeptać uciekaj!. I wtedy, nagle, z mroku wyłoniła się pierwsza zombiak – wyglądała jakby przeszła przez wszystkie sezony Gra o Tron i zapomniała co to znaczy się umyć. Jak to mówią, zaczęło się! I to jak!
Zombie Last Castle oferuje co-op, dzięki czemu można zmierzyć się z zombie w gronie przyjaciół, co jest nie tylko bardziej zabawne, ale także zwiększa szanse na przeżycie (nawet jeśli jeden z twoich kumpli wpadnie na pomysł, żeby otworzyć drzwi do ciemnej piwnicy – serio, kto to robi?). Można grać lokalnie, zbierając ekipę na kanapie, albo online, co sprawia, że każda rozgrywka jest inna. Aha, z tego co pamiętam, można grać nawet w sześcioosobowym składzie, więc zaproś całą paczkę, a potem wydajcie wspólnie okrzyk przetrwamy! albo i nie.
Mechaniki gry są zaskakujące. Możesz zbierać przedmioty, tworzyć broń i strategizować, jak najlepiej wykorzystać ograniczone zasoby. To trochę jak gotowanie w MasterChefie, ale zamiast składników masz tylko amunicję i kawałki drewna. W pewnym momencie zastanawiałem się, czemu nie wzięli do tej gry jakiegoś znanego kucharza – przynajmniej byśmy mieli coś smacznego na talerzu przed końcem świata.
Walka jest intensywna, a emocje sięgają zenitu, zwłaszcza gdy nagle zauważysz, że za tobą gromadzą się zombiaki jak fani na koncercie ulubionego zespołu. Szum i zgrzyt zębów nieumarłych są tak realistyczne, że miałem wrażenie, iż zaraz mi wpadną do ucha. To zdecydowanie nie jest gra dla ludzi o słabych nerwach – chociaż, szczerze mówiąc, ja sam miałem momenty, w których chciałem zakryć oczy.
Podsumowując, Zombie Last Castle to tytuł, w który warto zainwestować, zwłaszcza jeśli lubisz łączyć strategię z emocjonującą akcją. W końcu, kto nie chciałby spędzić kilku godzin w towarzystwie zombie, strategizując, walcząc i… czasami umierając. Bo w końcu, kto nie chciałby dodać zostałem zjedzony przez zombie do swojego CV? Gotowy na to? Wskakuj do zamku i przekonaj się sam!