Escape From Tung Tung Sahur to taki platformowo-biegowy rollercoaster, gdzie refleksów brakować nie może, bo ta gra nie da Ci chwili wytchnienia. Wyobraź sobie, że biegasz po platformach, które zmieniają się szybciej niż Twoje plany na weekend, a w międzyczasie musisz przeskoczyć przepaście, które śmieją się Ci prosto w twarz serio, kto wymyślił, żeby czasem spadek oznaczał respawn na poziomie zero?
Kluczem do sukcesu jest nieskomplikowany system skoków. Na desktopie wciskasz strzałkę w górę albo spację, na mobilce tankujesz tapnięcia co sekundę nic trudnego, dopóki nie wpadniesz na poziom, gdzie timingi zostaną Ci w pamięci na długo, i to niekoniecznie na plus. To trochę jak próba złapania świeżo spadającego popcornu łatwo się prześlizgnąć, a widzowie (czyli wirtualni ziomkowie) czekają z popcornem na Twoją wpadkę.
Bieganie i skakanie po platformach jest zaskakująco satysfakcjonujące musisz być szybki, ale nie za szybki, bo każdy nieprzemyślany krok oznacza natychmiastową porażkę. Plansze podrzucają coraz to wymyślniejsze zestawy przeszkód, więc nauka sekwencji jest równie ważna jak refleks. I tak każdy level to test Twojej cierpliwości, bo jedną chwilę jesteś mistrzem parkouru, a za moment przypominasz sobie, że upadek to równie popularna strategia, co przetrwanie.
Aha, i ten moment, kiedy myślisz, że złapałeś rytm, a gra rzuca Cię na coś, przy czym nawet Twój kot by się złapał za głowę czysta magia Tung Tung Sahur. Jeśli lubisz wyzwania z nutką frustracji, ale też satysfakcji (tak, serio!), to ten tytuł jest zaprojektowany dla Ciebie. Gotowy na bieg, gdzie każda sekunda to walka o życie? No to wbijaj, bo to nie jest zwykły runner to prawdziwy test refleksu i nerwów ze sporą dawką śmiechu (mniej z łez).