Bedroom Escape to gra, która wciągnie cię jak dobra powieść kryminalna, ale zamiast czytać, sam stajesz się bohaterem! Wyobraź sobie, że budzisz się w kompletnie obcym pokoju. Zaczynasz od zera. W sumie to nawet nie wiesz, jak się tu znalazłeś. No właśnie! Co za pech! Musisz rozwiązać szereg zagadek, aby wydostać się z tej pułapki. No, ale co tam! W końcu jesteś mistrzem zagadek, prawda?
Już na samym początku czujesz ten dreszczyk emocji, gdy odkrywasz, że każda rzecz w pokoju może być kluczem do twojego wyzwolenia. Te ukryte przedmioty i sprytne zagadki to jak szaleństwo na TikToku – może być chaotyczne, ale z odpowiednim podejściem i odrobiną szczęścia, wyjdzie ci to na dobre. Dźwięki otoczenia są tak realistyczne, że z łatwością zapomnisz o tym, że nie jesteś w rzeczywistym świecie.
Przyznam, że moje pierwsze doświadczenie z Bedroom Escape było... hmm... dość niezręczne. Kiedy po raz pierwszy spróbowałem rozwiązać zagadkę, prawie zburzyłem całą konstrukcję mojej logiki! Myślałem, że to będzie bułka z masłem, ale później zrozumiałem, że nie ma co lekceważyć takich wyzwań. Z początku myślałem, że gra jest za łatwa, ale szybko się przekonałem, że każdy pokój to nowa przygoda, a trudność rośnie jak drożdże w cieście!
Do tego stopnia, że momentami miałem ochotę rzucić kontrolerem, ale stwierdziłem, że lepiej dać sobie jeszcze jedną szansę. Interakcje z innymi graczami również potrafią dodać smaku – wspólne poszukiwanie wskazówek online, czy nawet lokalnie, na kanapie, to świetny sposób na spędzenie czasu z przyjaciółmi (a przy okazji można spróbować ich wyzwać, kto pierwszy się wydostanie!).
Ogólnie rzecz biorąc, Bedroom Escape jest nie tylko grą, ale także doświadczeniem, które wciąga jak Netflix w binge-watching. Uczucie satysfakcji, gdy w końcu znajdziesz sposób na ucieczkę, jest niczym innym jak odkryciem, że to jednak ty jesteś królem zagadek! Gotowy na to, by spróbować swoich sił? Szczerze mówiąc, nie ma lepszego momentu!