Witajcie, gracze! Dziś przenosimy się do zwariowanego świata Noob vs Stickman Zombies, gdzie nasz główny bohater noob, staje na czołowej linii walki przeciwko hordom zombie w postaci stickmanów! Tak, dobrze słyszycie, stickmany! I nie, nie są to zwykłe stickmany, a te zombiakowe, które chcą zjeść nasz noobowy mózg.
To gra, która łączy w sobie elementy akcji, strategii i przymrużenia oka na konwencje gier o zombie. Z początku myślałem, że to będzie kolejny niezbyt ambitny tytuł, ale zaraz po pierwszej rozgrywce musiałem przyznać: wciąga jak najnowsze odcinki ulubionego serialu na Netflixie!
W grze dostajemy do dyspozycji różne rodzaje broni od nietypowych kijów po coś bardziej wyrafinowanego jak... no, coś, co można nazwać broń nogi. Walczymy w różnych trybach, zarówno solo, jak i z przyjaciółmi w trybie kooperacji, co sprawia, że można się świetnie bawić, a do tego stworzyć niezapomniane wspomnienia... na przykład, kiedy kumpel wpadł na pomysł, by używać tylko najgorszej broni. Czułem dreszczyk emocji, gdy po raz pierwszy zagrałem z kolegami, a nasze śmiechy i krzyki przewyższały dźwięki z gry!
Grafika w Noob vs Stickman Zombies jest minimalistyczna, co przywodzi na myśl czasy, gdy grało się w gry 8-bitowe na starym Game Boyu. Ale szczerze mówiąc, dla mnie to tylko dodaje uroku! Stylowy design stickmanów i ich animacje podczas walki są po prostu zabawne i wciągające.
Pojawiają się różne tryby rozgrywki, które można porównać do słynnych tytułów jak Plants vs. Zombies, ale z większą dozą humoru. Jak w każdej grze, są momenty, gdy czujesz się Beatem, a innym razem kompletnym noobem, co jest całkowicie w porządku. Generalnie rzecz biorąc, to świetny sposób na odprężenie się po ciężkim dniu, zwłaszcza gdy musisz wyzbyć się złości na tzw. pro-graczy.
W każdym razie, uwierzcie mi, gra ma swoje wady, ale to, co oferuje w zamian, sprawia, że chce się do niej wracać. Jeśli szukasz gry, przy której można się pośmiać i jednocześnie trochę postrzelać do zombie, to Noob vs Stickman Zombies jest jak najbardziej na miejscu! Gotowy na to?