Jeśli kiedykolwiek marzyłeś o tym, aby połączyć fantazję o zabawnych akrobacjach z mało realistyczną fizyką, to Stickman Dismount jest grą dla Ciebie! To nie jest zwykła gra – to prawdziwy rollercoaster absurdalnych wypadków, gdzie nasz główny bohater, ludzikiem z patyczków, eksploruje granice zdrowego rozsądku w dość nietypowy sposób.
W Stickman Dismount wcielasz się w rolę kreatora katastrof. Twoim zadaniem jest przygotować swojego stickmana na różne, często brawurowe, upadki. Możesz go umieścić w różnych pojazdach, od używanego auta po motor, a nawet wózek sklepowym – bo czemu nie? Później wystarczy nacisnąć przycisk i obserwować, jak nasz bohater leci w powietrze z gracją, jakby był w jakimś spektaklu cyrkowym, ale z mniejszą ilością akrobatów i większą ilością bólu.
Jak tylko zaczniesz grać, poczujesz dreszczyk emocji, gdy twój stickman będzie z impetem zderzać się z przeszkodami. Dźwięki, które temu towarzyszą, są tak realistyczne, że aż czasami mam wrażenie, że to ja sam mam ból pleców po każdej wirtualnej kraksie! Tak, mówimy tu o odgłosach, które przypominają spotkania z meblami w nocy – znacie to, prawda?
Na początku myślałem, że to będzie gra tylko na chwilę, do zabicia nudy. Ale po kilku (setkach?) wypadków, odkryłem, że w Stickman Dismount można naprawdę wykazać się kreatywnością. Możesz nawet rywalizować z przyjaciółmi, porównując, kto potrafi wymyślić najbardziej szaloną akcję. A tak przy okazji, kto by pomyślał, że wózek na zakupy może być tak ekscytującym środkiem transportu?
Generalnie, gra sprawia, że czujesz się jak prawdziwy architekt chaosu, a każdy nowy poziom to jak otwarcie tajemniczego skarbca emocji. Co chwilę trafiają się nowe wyzwania, a każda katastrofa to nowa historia do opowiedzenia. W dodatku, w miarę postępu, odkrywasz różne elementy i otoczenia, które sprawiają, że gra nie staje się nudna.
Więc jeśli jesteś gotów na niezłą dawkę śmiechu, ironii i satysfakcji z tworzenia absurdalnych wypadków, to Stickman Dismount czeka na Ciebie. Szczerze mówiąc, nigdy nie sądziłem, że będę tak cieszyć się z upadków… ale cóż, życie to nie tylko poważne sprawy, czasem trzeba się pośmiać z samych siebie!