Jeśli myślałeś, że bycie ninja to tylko bieganie po dachach i rzucanie shurikenami to... no, całkiem blisko! Run Ninja Run 2 to taki endless runner, który zmieścił w sobie więcej akcji platformerowej niż Twoja ostatnia sesja binge-watchingu anime. Twój ninja nie prosi o pozwolenie biegnie sam, a Twoim zadaniem jest skakać, ślizgać się i rzucać mieczem tak, by nie skończyć jako ninja sushi. Proste? Niestety nie timing tu jest jak w najlepszych memach, czyli totalnie kluczowy (czyli jak z tym Twoim budzikiem, który zawsze wytrąca Cię ze snu w najbardziej dramatycznym momencie).
Mechanika automatycznego biegu to podstawa wiesz, jak gdybyś wsiadł na rollercoaster i trzymał się mocno prowadnicy. Twoja rola? Naciskać spację lub skakać palcem (zależnie od platformy), by wykonać precyzyjne skoki i podwójne skoki oraz szybkie ślizgi pod niskimi pułapkami, które czają się pod stopami jak przypalona tortilla. W wersjach na PC można się też przełączyć między pasmami ruchu wyobraź sobie, że to trochę jak zmienianie torów na autostradzie pełnej spowolnień, tylko bez kierowców, którzy trąbią, bo jedziesz za wolno.
Nie zabrakło też klasyki wrogowie, którzy albo chcą Cię zatrzymać, albo zwyczajnie przeszkadzają w szukaniu tych błyszczących monet (bo wiadomo, kto nie lubi darmowego hajsu). Możesz ich olać albo pozbawić ich życia rzucając shurikeny czy machając mieczykiem walka krótkiego zasięgu, czyli jak próba obrony przed komarem nocą, tylko że komar to ninja przeciwnik, a Ty jesteś tym drugim komarem, tylko bardziej... śmiercionośnym.
Skarby i power-upy są tutaj niczym bonusy z automatów wideo znajdziesz magnesy przyciągające monety, tarcze ochronne (idealne na momenty, gdy czujesz się jak na rollercoasterze bez pasów bezpieczeństwa), mnożniki punktów i wybuchowe przyspieszenia. No i oczywiście system progresji misje, wyzwania, ulepszanie umiejętności wszystko po to, by Twój ninja mógł przetrwać dłużej i pobić rekord, którego nawet Twój kuzyn nie potrafi przebić (hej, w końcu chodzi o GG, prawda?).
Podsumowując, Run Ninja Run 2 to wymarzony chaos, gdzie każda sekunda to walka z czasem i refleksem. I tak, próbowałem opanować crafting (czytaj: rzucanie shurikenami), a skończyłem z bałaganem godnym MasterChefa. A Ty? Gotowy na zajawkę na pełnej prędkości i bez hamulców? Wskakuj na bieg i pamiętaj jedno złe potknięcie i... no cóż, ninja nie dostaje drugiej szansy.