Kisiy Misiy to gra, która od razu przyciąga uwagę swoim unikalnym stylem i niepowtarzalnym klimatem. Wyobraź sobie, że jesteś w bajkowym świecie, gdzie wszystko jest kolorowe niczym tęcza po deszczu, a twoim głównym zadaniem jest uratowanie uroczych, małych stworków zwanych Kisiyami. Tak, dobrze czytasz Kisiyami! Brzmi jak nazwa nowego napoju energetycznego, ale uwierz mi, to znacznie więcej!
W tej grze wcielisz się w rolę odważnego bohatera, który przemierza magiczne krainy, gdzie każdy zakątek może skrywać nowe wyzwania. Wyposażony w niezwykłe umiejętności oraz fantastyczne przedmioty, będziesz musiał rozwiązać zagadki i stawić czoła licznym przeciwnikom. I tu pojawia się cała zabawa niektóre poziomy są tak trudne, że czułem dreszczyk emocji, gdy próbowałem je przejść, a potem… niechętnie przyznaję, że parę razy skończyłem z kontrolerem w rękach, zastanawiając się, jak można być takim totalnym noobem!
Możesz grać w Kisiy Misiy samodzielnie, ale nie ma nic lepszego niż współpraca z przyjaciółmi. Gra oferuje dostosowane do współpracy tryby, gdzie cztery osoby mogą razem przeżywać przygody i ratować Kisiyami. My z ekipą gramy na zmianę, czasem wyzywając się na rywalizację, a czasem szukając wspólnych strategii. Takie chwile są bezcenne, a zarazem pełne śmiechu, zwłaszcza gdy jeden z nas po raz setny wpada w pułapkę… Tak, to ja.
Gra jest pełna humorystycznych elementów i absurdalnych sytuacji, co sprawia, że całość przypomina nieco Raymana, ale z bardziej bajkowym klimatem, zdecydowanie bardziej przypominającym Adventure Time. Chociaż z początku myślałem, że wszystko będzie proste jak drut, szybko zrozumiałem, że Kisiy Misiy potrafi zaskoczyć. Każdy poziom jest jak nowy odcinek ulubionego serialu nie wiesz, co się wydarzy!
Podsumowując, jeśli szukasz gry, która dostarczy ci wielu emocji, śmiechu i przy okazji pozwoli ci spędzić czas z przyjaciółmi, Kisiy Misiy jest idealnym wyborem. Gotowy na tę przygodę? Bo ja już nie mogę się doczekać, by ponownie wskoczyć w te kolorowe światy i uratować kolejne Kisiyi! A może spróbujesz przebić mój rekord w najgłupsze porażki? To dopiero będzie wyzwanie!