FNF: Sunday Night Spookin vs Cat Nene to gra, która wciąga jak najlepsze filmy grozy - wiesz, te, które oglądasz z paczką chipsów i z przyjaciółmi, którzy krzyczą przy każdym skoku. Już sama nazwa sugeruje, że czeka nas wieczór pełen emocji, a do tego dochodzi jeszcze postać kota Nene, który, przypominam, nie jest zwykłym kotem. To nie jest na pewno Twój zwykły, leniwy mruczek, który spędza całe dnie na drzemkach na parapecie. O nie, to prawdziwy gracz, który ma swoje własne demony do stawienia czoła!
Kiedy pierwszy raz uruchomiłem tę grę, pomyślałem, że to pewnie kolejna rozgrywka, która na jeden wieczór mnie zadowoli. Ale już po kilku nutkach przypomniałem sobie, dlaczego uwielbiam Friday Night Funkin'. Dźwięki były tak realistyczne, że czułem się, jakbym stał na scenie z moimi ulubionymi streamerami, a ich reakcje byłyby idealnym komentarzem do moich nieudanych prób.
Rozgrywka jest prosta, a jednocześnie wciągająca - musisz wykazać się nie tylko genialnym rytmem, ale również umiejętnością wtapiania się w atmosferę grozy. Tak, dobrze słyszysz, grozy! Możesz sobie pomyśleć: „Co to za absurd?” Ale uwierz mi, kiedy w tle słychać te mroczne dźwięki, a kot Nene zbliża się do Ciebie jak zły duch, to nie jest już zabawa. I tu właśnie wkracza Cat Nene - z wyglądu z pozoru słodki, ale w rzeczywistości potrafi zaskoczyć. Z początku myślałem, że to będzie łatwa rozgrywka, ale… eh, nic z tego.
Każda bitwa z Nene to jak gra w szachy, gdzie zamiast pionków masz do czynienia z dźwiękami, które atakują twoje zmysły. Generalnie, jeśli nie jesteś na bieżąco z rytmem, to możesz sobie pójść na spacer, bo nie zdołasz go pokonać. Jak mawiają, nie ma lekko! I nie zapominajmy o kooperacji z innymi graczami - wspólne granie w tym tytule to czysta magia. Czasem zdarza się, że z typowym ziomeczkiem na kanapie zaczynamy rywalizować jak o ostatni kawałek pizzy.
Podsumowując, FNF: Sunday Night Spookin vs Cat Nene to świetna propozycja dla każdego fana gier rytmicznych, który chce poczuć dreszczyk emocji. Mam nadzieję, że masz swoje słuchawki pod ręką, bo to będzie prawdziwa uczta dla uszu. A jeśli nie, to… no cóż, zrób sobie herbatę i przygotuj się na niezłą jazdę! Gotowy na to?