Jeśli myśleliście, że znalezienie kota to bułka z masłem, to Znajdź kota – Szukanie kota zaraz Wam udowodni, że chyba jednak nie. W tej czarno-białej krainie szukasz kotów, które chowają się bardziej sprytnie niż zaginione piloty do telewizora. A uwierzcie, nie raz spojrzycie dwa razy, bo ten futrzak potrafi zamaskować się lepiej niż wasz znajomy po imprezie.
Mechanika gry to prawdziwy majstersztyk prostoty i wyzwania jednocześnie. Klikasz na kota (na desktopie lewy przycisk myszy), żeby go złapać – łatwizna, prawda? Ale hej, po drodze trzeba się poruszać po mapie, przeciągając palcem lub trzymając LMB i przesuwając widok. Dodaj do tego skalowanie gestami albo przewijaniem scrolla i masz narzędzia godne detektywa szukającego swoich zagubionych skarpetek. I serio, kto jeszcze dziś testuje takie kombinacje obsługi? Ja próbowałem ogarnąć to w połowie nocy i skończyło się na chaotycznym tańcu palców jak podczas karaoke – ale przynajmniej koty nie uciekły.
Każdy etap otwiera nowe lokacje, a co za tym idzie – wyzwania dla waszych power-upów w postaci spostrzegawczości i cierpliwości. Znajdujesz koty w miejscach, gdzie nawet Sherlock by złapał się za głowę. No i serio, kto by pomyślał, że szukanie kotów może wciągnąć bardziej niż scrollowanie memów w przerwie na kawę?
Na koniec powiem jedno – pierwsza godzina to test waszej wytrwałości i refleksu (i waszej myszy). Kiedy wreszcie klikniecie tego mojego ulubionego futrzaka schowanego za stertą śmieci, satysfakcja jest jak po wygranej w planszówkę z teściem – bezcenna. I pamiętajcie, że w tej grze to nie tylko kot, ale i wasza cierpliwość idzie na dystans maratończyka. GG dla wszystkich graczy – dobrze się bawcie, bo tu każde szukanie to mała przygoda pełna śmiechu i zaskoczeń!