Witajcie w świecie, gdzie na pierwszym planie jest nasz ulubiony hydraulik, Luigi! Przedstawiam Wam Luigi and the Final Year, grę, która zabierze Was w emocjonującą podróż, pełną zagadek, przygód i... momentów, kiedy łzy śmiechu mieszają się z łzami frustracji. Przygotujcie się, bo to będzie nie tylko gra, ale prawdziwa odyseja, w której nasz zielony bohater stawi czoła nie tylko potworom, ale również końcowym egzaminom!
Już na samym początku poczujecie dreszczyk emocji. Kiedy pierwszy raz uruchomiłem tę grę, pomyślałem: Chyba nie będzie tak źle, prawda? Ale zaraz potem Luigi wpadł na banana i... no cóż, zaczęło się. Gra łączy klasyczną platformówkę z elementami przygodówki. Będziecie skakać, zbierać monety, a przede wszystkim rozwiązywać zagadki, które sprawią, że niejednokrotnie poczujecie się jak detektywi z prawdziwego zdarzenia. Generalnie, jak to mówią, łatwo nie będzie.
W Luigi and the Final Year znajdziecie różnorodne poziomy, które są jak mini uniwersytety – każdy z własnymi wyzwaniami i bossami, którzy nie są do końca normalni (w sensie, że próbują nas zjeść, a nie powinni na uczelni). Oczywiście, jak przystało na grę z serii Mario, nie brakuje tam też klasycznych power-upów. Ale uwaga, niektóre z nich działają tylko w określonych warunkach, więc trzeba będzie trochę pokombinować... no, że tak powiem, pomyśleć jak Einstein, a nie jak ja podczas egzaminu z matematyki!
Co ciekawe, gra oferuje tryb kooperacji, więc możecie łączyć siły z przyjaciółmi. Współpraca z innymi to klucz do sukcesu, ale... pamiętajcie, że czasami lepiej jest grać solo, bo niektórzy znajomi potrafią bardziej przeszkadzać niż pomagać (wiadomo, jak to bywa na imprezach). O ile dobrze pamiętam, można grać do czterech osób jednocześnie, co sprawia, że rywalizacja o najwyższy wynik jest jeszcze bardziej emocjonująca.
Warto też wspomnieć o oprawie graficznej, która jest jak odświeżony obrazek z dzieciństwa – nostalgiczna, ale z nutką nowoczesności. Muzyka w tle wciąga jak najlepsze hity z TikToka, a dźwięki akcji są tak realistyczne, że czułem się, jakbym faktycznie skakał po ekranie. Tak, to nie tylko gra – to doświadczenie!
Ogólnie rzecz biorąc, Luigi and the Final Year to pozycja, która powinna znaleźć się na liście każdego fana Mario. Jeśli szukacie gry, w której śmiech przeplata się z frustracją, a każda kolejna zagadka to nowe wyzwanie, to nie ma co się zastanawiać. Gotowi na to? Zatem niech zacznie się przygoda!