Znasz ten moment, kiedy próbujesz jednocześnie być Fireboyem i Watergirl, i nagle zdajesz sobie sprawę, że multitasking to nie do końca twoja bajka? Właśnie to czeka cię w Ogień i Woda 5: Żywioły – czyli klasyczny duet, który musi współgrać niczym najlepsza para z sitcomu, tylko zamiast kawy wymieniają się umiejętnościami żywiołów.
W tej części gry skaczemy i kombinujemy przez całkiem nowe świątynie elementów: ognia, wody, powietrza i ziemi. Każda z nich serwuje unikalne pułapki i łamigłówki, które nie odpuszczają nawet na sekundę. Tutaj kluczową mechaniką jest różnica między naszymi bohaterami – Fireboy przeczołga się przez lawa bez mrugnięcia okiem, ale mieszkania w kałuży czy zielonym glutku unika jak ognia. Watergirl? Na odwrót. Wyobraź sobie więc sytuacje, kiedy musisz przełączyć się z jednej postaci na drugą albo lepiej – zgrać się z kumplem na kanapie, bo sterowanie na klawiaturze jedną ręką przypomina jazdę na rowerze z zasłoniętymi oczami.
Ale nie myśl, że to tylko skakanie i omijanie płomieni czy kałuż. Gra wprowadza całą masę nowych zabawek: dźwignie, guziki, ruchome platformy i inne interaktywne elementy, które sprawiają, że planowanie jest równie ważne jak refleks. Chciałem ogarnąć kombinację przycisków na jednej ze świątyń – wyszła z tego katastrofa godna MasterChefa. No, ale satysfakcja, gdy uda się zsynchronizować ruchy obu postaci, jest jak pierwszy strzał do bramki w meczu piłki nożnej – bezcenne.
Gra zdecydowanie lubi testować twoją cierpliwość i zgranie, a jej system kooperacji to prawdziwy boss level. W single playerze kontrolujesz oba żywioły, co potrafi wyprowadzić z równowagi nawet zen-mistrza, ale w duecie z przyjacielem jest o wiele weselej (coś jak drużynowa praca domowa, tylko bez nauki). W sumie to niezła odskocznia od standardowych platformówek – tu liczy się nie tylko zwinność palców, ale i szare komórki. I pamiętaj, diamenty same się nie zbiorą, a poziomy to nie spacerek w parku. GG na koniec rundy? Zdecydowanie tak.