Wyobraź sobie, że zombie naprawdę przejęły kontrolę nad światem – i to nie tak jak w twoim sąsiedztwie, tylko globalnie. W World Z Defense - Zombie Defense twoim zadaniem jest nie tylko stawić opór tym wkurzającym nieumarłym, ale też mądrze ustawić żołnierzy, którzy mają więcej bajerów niż twój stary pilot od telewizora. Każdy wojak to oddzielna maszyna do zabijania z własnymi statystykami: od obrażeń, przez tempo strzelania, aż po szybkość przeładowania. Tak, serio – ten kto nie pilnuje, że żołnierz musi odświeżyć magazynek w bazie, będzie miał więcej problemów niż przy pierwszym bossie w grze platformowej.
Mechanika rozstawiania i przeładowania to taki mały koncert strategii i logistyki. Nie da się po prostu rzucić żołnierza na pałę do pierwszej lepszej ulicy – trzeba tak ustawić oddziały, żeby łapały zombie w swoim zasięgu ognia, a przy tym miały gdzie na szybko wrócić do bazy po amunicję. Brzmi jak sprint między lodówką a kanapą podczas półfinału? Dokładnie tak – bo zgranie tego to często pełen chaos.
Przygotuj się na prawdziwą jazdę bez trzymanki z falami zombie, które nie boją się robić zamieszania. Pokonanie ich daje ci ciutkę grosza, który możesz od razu zainwestować w ulepszanie swoich baz. Tu zaczyna się zabawa w kto ma mocniejsze skrzydła – bazę trzeba pompować, żeby przetrwać następną falę, która... no, jest trochę bardziej OP niż poprzednia. I tak jak w życiu, im trudniej, tym przyjemniej (albo bardziej nerwowo, zależy od dnia).
Co jeszcze? Obsługa jest dziecinnie prosta – lewy przycisk myszy to twój najlepszy kumpel. Klikasz, wybierasz, upuszczasz żołnierzy tam, gdzie chcesz, klikasz dalej, wchodzisz w interfejs... serio, nawet moja babcia by ogarnęła, a ona ciągle myli pilota od TV z telefonem.
Podsumowując: jeśli masz słabość do taktycznych wyzwań, lubisz planować i widzieć, jak twoje starannie rozmieszczone jednostki robią przewalone trupy na szrot, to World Z Defense da ci solidną dawkę nerwów, śmiechu i satysfakcji. I pamiętaj, każdy reload to szansa na GG dla zombie!