Wyobraź sobie, że bronisz miejskiej bramy... przed inwazją niepokojąco dziwnych, acz gotowych do akcji... toalet! Tak, dobrze czytasz – Weird Toilet Flush! nie jest zwykłą tower defense, to bitwa, gdzie kliknięcie przycisku spłukiwania może być twoją najpotężniejszą bronią. Serio, jeśli kiedykolwiek myślałeś, że ratowanie świata zTOAletą w gotowości to szczyt absurdu, to właśnie ten moment. I tak, używanie spłuczki jest równie satysfakcjonujące, jak znalezienie ostatniego kawałka pizzy po imprezie.
Mekanikę gry można opisać jako totalny rollercoaster: jedna zła decyzja i klops – dziwaczne muszle toaletowe przerywają party na twojej bramie. Klikasz flush z takim zapałem, że aż palce bolą, próbując ogarnąć fale przeciwników, które nie zwalniają tempa. Każdy z 20 poziomów to jakby intensywniejszej piłki nożnej emocje, gdzie spłukiwanie, upgrade’owanie obron i leczenie to twój UEFA Champions League. A rzucanie monet na nowe bronie – klasycznie, trochę jak wydawanie ostatnich groszy na energię przed finałem ulubionego show. I jak tu nie kochać takiego ekonomicznego survivalu? Na wyższych poziomach adrenalina przypomina sprint po autobus (który i tak ucieka), a bossowie sprawiają, że nawet twój myszkowy palec rozważał serię kursów pierwszej pomocy.
I powiedzmy sobie szczerze, kto z was nie lubi chwili, gdy spółka klika flush i... klops, boss atakuje akurat wtedy, gdy masz pełne ręce upgrade’ów? I próbujesz ogarnąć, czy przedmiot do leczenia to już niestety legenda, czy może jednak kolejny marny buff, który nic nie daje – typu leczenie na sucho. Jeśli miałbyś się stresować, to na pewno przy starciu z ostatnim bossem, bo wtedy każdy ruch przypomina próbę zrobienia szpagatu na zbyt ciasnej kanapie. Można powiedzieć, że strategiczne planowanie i szybkie spłukiwanie to klucz do sukcesu, a gierka udowadnia, że nawet to, co najbardziej absurdalne, może być super wciągające. No i powiem ci szczerze, że chwilami zastanawiasz się, czy przypadkiem to nie jest jakiś nowy rodzaj treningu refleksu z gwarancją śmiechu.