Jeśli myślałeś, że oglądałeś już wszystko w świecie .io, to Vortex.io zaraz zmieni Twoje zdanie. Wyobraź sobie wir, który pożera wszystko na swojej drodze od małych kamyków, przez samochody, aż po innych graczy. Brzmi trochę jak dziecko bawiące się na placu zabaw, które nagle odkryło magnetyczny odkurzacz, prawda?
Sterowanie jest tak proste, że aż niegrzeczne możesz się ruszać myszką albo klawiszami WASD/strzałkami, co oznacza, że nawet Twoja babcia mogłaby spróbować (a przynajmniej tak mówią). Cała zabawa polega na tym, żeby w locie pochłaniać coraz więcej rzeczy i rosnąć w siłę, bo im większy wir, tym mniej czegoś w tym świecie chciałoby się znaleźć na Twojej liście zakupów… albo raczej na drodze. Brzmi jak prosta sprawa, ale uwierz mi, chodzi o dynamiczne ruchy i szybką refleksję bo nagle zza rogu wyskakuje większy wir i już masz chwilę na nerwowe GG w myślach.
Najlepsza część? Mechanika pożerania rzeczy działa jak niekończący się karuzelowy rollercoaster dla Twojego ego. Zaczynasz jako malutki wir, który ledwo zdoła pochłonąć trawę, a kończysz jako gigant, przy którym inni gracze wyglądają jak konfetti na imprezie sylwestrowej. Oczywiście, łatwiej powiedzieć niż zrobić, bo balansowanie między szybkim pożeraniem a unikaniem tych większych jest jak gra w kotka i myszkę na sterydach. Raz się posuniesz za daleko i… No cóż, wybuchasz w super efektowną chmurę kłopotów.
Na koniec mam dla Ciebie radę: nie próbuj odgryźć więcej, niż możesz przeżuć. Pierwsza walka z większym przeciwnikiem? Moja klawiatura prawie wylądowała pod biurkiem, bo ostatnia sekunda wymagana do uniknięcia zderzenia to był taki thriller, że nawet Netflix mógłby pozazdrościć. A jeśli lubisz, jak gra jest szybka, płynna i trochę przypomina polowanie na skarby z turbo doładowaniem adrenaliny Vortex.io to strzał w dziesiątkę.