Witaj w Red Escape – grze, która sprawi, że Twoje zdolności detektywistyczne zostaną przetestowane bardziej niż cierpliwość w kolejce do lumpeksu. Masz serię pokoi, które wyglądają tak przytulnie, jak poczekalnia u dentysty – i właśnie tam musisz znaleźć rzeczy, które pomogą Ci uciec. Brzmi prosto, prawda? Cóż, to tylko pozory.
Mechanika szukania przedmiotów to prawdziwy majstersztyk chaosu. Musisz rzucić okiem na każdy kąt, pod dywan, za zasłonę – serio, kto testował te pomieszczenia? – bo czasem kluczowy obiekt jest ukryty gdzieś, gdzie byś się go najmniej spodziewał. To jak szukanie pilota do telewizora, który znika dokładnie wtedy, kiedy chcesz obejrzeć coś innego niż reklamy.
Interakcja z otoczeniem odbywa się za pomocą lewego przycisku myszy. Przyznam, że próbowałem sobie zrobić z tego jazz – klik, klik, klik – ale czasem trzeba użyć mózgu, a nie tylko szczęścia w klikaniu. Znajdowanie i łączenie przedmiotów przypomina trochę gotowanie na czas, tylko zamiast idealnego spaghetti kończysz z czymś, co nawet kucharz Michelin by zignorował. Jednak ta główna zabawa polega na rozwiązywaniu zagadek, które nie pozwalają Ci ziewnąć (a przynajmniej nie cały czas).
Logiczne zagadki w Red Escape to trochę jak puzzle, ale bez żadnych instrukcji i z opcją poczuć się jak Indiana Jones na spotkaniu Escape Room Masters. Kiedy znajdziesz przedmiot i użyjesz go we właściwym miejscu, satysfakcja jest jak po wygranej rundzie w knajpie na piwo ze znajomymi. I powiem szczerze, pierwszy raz, gdy odgadłem hasło, poczułem się jak bohater filmów akcji – aż tu nagle kolejny pokój i kolejne łamigłówki. GG, prawda?
Jeśli lubisz podpytywać szare komórki i nie boisz się trochę pogłówkować, Red Escape to tytuł, który powinieneś dorzucić do swojej listy. Pamiętaj tylko – jeden nieostrożny klik i kolejne wyzwanie może sprawić, że zaczniesz się zastanawiać, czy aby na pewno wróciłeś do domu, czy to kolejna pułapka. Ale hej, taka jest magia ucieczki, nie?