Przygotuj się, bo Biały Pokój 5 to nie jest zwykła przygoda – to prawdziwa podróż przez labirynt logiki, w którym musisz znaleźć sposób, żeby nie siedzieć w tym białym pudełku jak na bezludnej wyspie. To już piąta odsłona serii i tak, cartoonowa grafika dalej robi swoje, ale to mechaniki są tu gwiazdami show.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to prościzna – klikaj lewym przyciskiem myszy i zbieraj co popadnie. Ale serio, ta prosta interakcja to klucz do sukcesu. Eksploracja to właściwie twoje nowe hobby – przeszukujesz kąty pokoju niczym detektyw na tropie ukrytych wskazówek. Znalezione przedmioty nie lądują tylko w ekwipunku i czekają na lepsze czasy – tutaj trzeba umiejętnie kombinować, łączyć, i stosować swoje znaleziska tak, żeby stworzyć narzędzia ucieczki. I tak, próbowałem ogarnąć crafting i wyszedł mi z tego taki miszmasz, że nawet MasterChef by się zdziwił.
Co jest naprawdę kozackie? Logika – nie licz na to, że zagrasz na autopilocie. Każda zagadka wymaga wkręcenia mózgu na wyższe obroty, więc jeśli lubisz te momenty, kiedy świat rzuca Ci wyzwanie niczym boss fight, to tutaj poczujesz się jak ryba w wodzie. Pierwszy raz z jedną z zagadek? Dałem klawiaturze małą przerwę, bo nerwy ściskały na full.
Więc jeśli masz ochotę na relaks z nutą frustracji (ale takiej fajnej, dającej boosta do rozumu), Biały Pokój 5 czeka. Klikaj, kombinuj, łam sobie głowę – kto by pomyślał, że ucieczka z jednego pokoju może zająć tyle czasu i wymagać tyle sprytu? Życzę powodzenia i nie zapomnij – czasem przedmiot, który wydaje się bezużyteczny, jest twoim tajnym asem. GG i do zobaczenia przy kolejnej zagadce!