Agent Hunt Shoot to gra, w której wcielasz się w elitarnego agenta, który utknął w nerwowej przepychance na śmierć i życie. Pomysł prosty jak drut, a jednocześnie totalnie wciągający – chwyć broń, celuj z precyzją i rozwalaj wrogów zanim oni zrobią to samo tobie. Brzmi jak standard? No to spokojnie, bo właśnie tu zaczyna się cała zabawa z dynamicznym systemem strzelania, który sprawi, że każdy strzał poczujesz jakbyś był na poligonie snajperów... albo przynajmniej próbował unikać kalibrów, które słychać z trzech przecznic.
Ok, ale pamiętaj, że nie jesteś idiotą biegającym na ringu z karabinem na ramię – w Agent Hunt Shoot musisz się sprytnie chowac za skrzyniami i innymi przeszkodami. Ten mechanizm zasłony działa jak magiczny peleryna-niewidka, pozwalając ci rzucić okiem, strzelić i schować się nim znów staniesz się celem. Ale uwaga – ową pelerynę trzeba używać mądrze, bo przeciwnicy nie śpią. Wierz mi, pierwsza walka, gdzie próbowałem się schować, skończyła się tym, że wpadłem w szał i niemal rzuciłem laptopem (PS: nie róbcie tego w domu).
Najlepsza część? Za każdy kolejny wygrany pojedynek, gra serwuje ci fajniejszy arsenał – od broni o większym DPS-ie, przez krowy bomb, po hełmy, które naprawdę robią różnicę (czyli tak - buff się czuje, a nie jest jak ten kolega, co mówi spoko, ja się nie napinam). Zarządzanie tymi zdobyczami to nie jest zwykły klik-wyślij-do-inwentarza – każdy element ma swoje miejsce i znaczenie, więc system ekwipunku wymaga od ciebie myślenia (trudniejsze niż układanie puzzli w piżamie, serio). I tu się robi zabawnie, bo trzeba balansować między ostrożnością, a agresją. Kto by pomyślał, że schronienie za skrzynią może być tak bardzo taktyczne?
Podsumowując – Agent Hunt Shoot to taki nerwowy roller coaster gdzie precyzyjne strzelanie łączy się z taktycznym kryciem i szybkim lootowaniem. Jeśli lubisz gry, gdzie musisz być szybki na spust i jeszcze szybszy w głowie, to jest to twój nowy headshotowy raj. No i pamiętaj: chowaj się, strzelaj i trzymaj się z dala od niepotrzebnych wow, to było blisko momentów (choć kto ich nie lubi?). GG, agent!