Jeśli myślałeś, że klikanie baniek to zabawa dla niemowląt, to czeka cię niespodzianka – Om Nom Tower 3D wciąga jak serial, który oglądasz, chociaż rano musisz wstać o 6. No dobra, może trochę przesadzam, ale serio, ten tytuł to nie tylko strzelanie kulkami! To całkiem sprytny mix zręczności, planowania i odrobiny szczęścia (bo czasem banieczki mają swoje humory).
Mechanika strzelania baniek jest jakbyś grał w bilard, tylko że kule są kolorowe, latają w 3D i mają w sobie trochę magii. Celujesz, klikasz i liczy się precyzja – bo oto chodzi, żeby zbić grupę tych samych kolorów za jednym zamachem, a nie jak zombie na haju, co wali na oślep. Każda warstwa wieży to istny labirynt strategii, a strzelanie z odpowiedniej pozycji to często różnica między zwycięstwem a daremnym klikiem noob.
Oczywiście, układanie baniek w wieży 3D to zabawa sama w sobie – wygląda na to, że żyjemy w przyszłości, gdzie przestrzenna percepcja w grach to konieczność (no dobra, może nie w każdej). Czasem czujesz się, jakbyś miał jednocześnie trzy ekstra pary oczu i koordynację kosmicznego ćmoka. I serio, szukanie najlepszej trajektorii strzału bywa jak szukanie pilota pod kanapą – niby proste, ale zdarzają się zaskoczenia!
A teraz najlepsze – mechanika power-upów i bonusów. Odpalasz je, czujesz się jak bohater filmu akcji, który nagle zyskuje supermoce i masę dodatkowych efektów. Nagły deszcz baniek? Buff, który zmienia twoją strategię od góry do dołu! A kiedy wpadniesz na czasówkę – no cóż, zegar tyka i adrenalina skacze do poziomu nie klikaj źle, więc dłoń i palce w trybie ninja.
Komu zatem polecić Om Nom Tower 3D? Wszystkim, którzy lubią wyzwania połączone z lekką dawką chaosu i czasem frustracji (ale tej słodkiej, z której cieszy się każdy gracz). Serio, niech nikt nie mówi, że bubble shooter to staroć – tutaj mamy genialne odświeżenie klasyki, które wciąga od pierwszego strzału do ostatniej banieczki. GG!