Jeśli chociaż raz marzyłeś o zamianie w Rambo i ochronie swojego szefa przed apokalipsą, to gra Ochroniarz jest czymś dla ciebie. Wyobraź sobie, że właśnie zakładasz ciemne okulary i elegancki garnitur. Czujesz się niczym Keanu Reeves w Matrixie, ale tym razem to ty jesteś tajną bronią! Twój przyszły szef ma obsesję na punkcie kawy o smaku awokado i... tego, aby jeszcze pożyć dłużej. Twoja misja? Chronić go przed każdym, kto ma inne zdanie.
Szczerze mówiąc, miałem wrażenie, że będzie to jakieś proste skakanie dookoła i machanie łapami, ale teraz, gdy wspominam te pierwsze chwile pośród chaosu... prawie mogę poczuć strumienie adrenaliny. Sterowanie opiera się na klasycznej kombinacji WASD (ruchy takich samych bohaterów z lat '90 znanych na pamięć każdemu hardkorowemu graczowi). A kiedy już jesteś w ferworze akcji, możesz wcisnąć prawy przycisk myszy, żeby zwolnić czas – idealne na chwilę refleksji nad sensem życia i sprawdzenie, co właściwie robisz ze swoim czasem.
Tutaj można włączyć swoje wewnętrzne symulowane ninja: skaczesz wysoko, gdy wciśniesz spację, albo robisz efektowne piruety z silnym skokiem lewym przyciskiem myszy. Nie zapominaj też o klawiszu X, dzięki któremu możesz wykonać dług skok jak w Super Mario (tak, trochę z zeszłego wieku, ale działa!). Kiedy sytuacja stanie się za gorąca, wciśnij C i... usiądź? Tak, możesz się skulić i poczuć, jak ziemia bije spod Twoich stóp.
Z początku myślałem, że ochrona kogoś będzie łatwym zadaniem, tak jak śledzenie kulinarnej kariery Gordona Ramsaya. Ale teraz uważam, że to jak próba złapania kota w worku (chyba rozumiesz, co mam na myśli). Ogólnie rzecz biorąc, chociaż nie każdy z nas będzie prawdziwym Schwarzeneggerem, gra The Bodyguard daje nam trochę tej kinowej adrenaliny - bez konieczności wychodzenia z domu i pakowania siłowni.
Dla tych, którzy cenią sobie strategię, szybkość reakcji i odrobinę absurdu, ta gra to jak znalazł. A jeśli nie, to zawsze można wyłączyć, wciskając Esc – idealne koło ratunkowe.