Ślicznotka: Ratowanie kotka to gra, która łączy w sobie elementy przygody, humoru i miłości do naszych futrzastych przyjaciół. Czy kiedykolwiek miałeś wrażenie, że życie to nieustanny bieg przez przeszkody, a w tle słychać tylko odgłosy mew? No to witaj w świecie Ślicznotki, gdzie twoim zadaniem jest uratowanie małego kota, który wpadł w tarapaty.
Od momentu, gdy pierwszy raz uruchomiłem tę grę, poczułem dreszczyk emocji. Muzyka była tak urocza, że mogłaby konkurować z najnowszymi hitami popu (no, może nie do końca, ale też robiła robotę!). Przemierzając kolorowe plansze, z każdą chwilą coraz bardziej wciągałem się w tę opowieść. Gra oferuje możliwość współpracy, więc ja i mój ziomek postanowiliśmy działać razem. Czułem się jak Batman w parze z Robin Hoodem, choć oczywiście nie mieliśmy peleryn, a nasze supermoce ograniczały się do... zbierania rybek i skakania na przeszkodach.
W trakcie rozgrywki, śmiałem się do łez, gdy mój kumpel, znany z tego, że nie potrafi grac w gry zręcznościowe, wpadł w pułapkę. Dude, nie idź tam, to nie Fortnite! - krzyczałem, ale wiadomo jak to jest z kumplami, co? Przypomina mi to moje pierwsze doświadczenia z Super Mario – kto by pomyślał, że skakanie na grzyby może być tak frustrujące?
W Ślicznotce mamy do czynienia z mnóstwem przeszkód, zagadek i mini gier, które są tak wciągające, że można by o nich pisać rozprawki. Każdy poziom przynosi nowe wyzwania, a emocje sięgają zenitu, gdy udaje się uratować kota na ostatniej prostej. Z początku myślałem, że to tylko gra dla dzieci, ale teraz uważam, że to prawdziwy test mojej zręczności i refleksu!
Generalnie, Ślicznotka: Ratowanie kotka to gra, która bawi, uczy i wciąga jak wir wodny. Zdecydowanie polecam, szczególnie jeśli masz ochotę spędzić miło czas z przyjaciółmi lub... po prostu chcesz poczuć się jak superbohater ratujący koty! A kto wie, może w przyszłości znajdziemy jeszcze więcej kotów, które będą potrzebowały naszej pomocy. W końcu świat pełen kocich przygód czeka na odkrycie...