Siema! Jeśli masz ochotę na coś, co z jednej strony da ci solidną dawkę adrenaliny, a z drugiej – rozłoży nerwy na łopatki, to Obby On a Bike jest jak znalazł. To taki trochę szalony bike-riding platformer, gdzie pośmigasz na rowerze przez przeszkody rodem z parkourowego playgroundu. Brzmi jak wyzwanie? No ba! Zwłaszcza, że gra oferuje dwa tryby: Normalny i Wyzwanie.
W trybie Normalnym jazda jest spokojna – możesz pokonywać każdy poziom w swoim tempie, bez żadnego stresu związanego z zegarem tykającym nad głową. To jak spacer po parku, ale z rowerową nutą ekstazy. Natomiast Challenge mode to już prawdziwe tornado akcji – licz się z czasem i własnymi umiejętnościami, bo każda sekunda się liczy. Czułem dreszczyk emocji, gdy zacząłem cisnąć na czas, a zegar odliczał kolejne ułamki sekund – serio, jest to moment, kiedy każdy nerw jest na pełnych obrotach.
A co powiecie na opcję grania we dwójkę? 2 Player mode to już totalna petarda – klasyczna rywalizacja na dwa rowery, gdzie można się pobawić na dwóch klawiaturach, ala lokalna liga reprezentująca ekipę gamerów. U mnie i ziomków zawsze kończy się na Jeszcze raz, bo tym razem ja wygram! i tak w kółko – więc ostrzegam, jest wycisk i śmiech do łez. Sterowanie? Proste jak drut! Gracz pierwszy ogarnia WSAD albo strzałki, biega na lewym shift i skacze spacją, a kamera pod kontrolą myszki i kliknięć prawego przycisku plus zoom kółkiem – full kontrola, zero problemu. Drugi gracz wymiata na strzałkach, zbiega na klawisz K, a skok to L, taka klasyka gatunku.
Z początku myślałem, że to będzie kolejny prosty skakaniec, ale teraz uważam, że Obby On a Bike ma w sobie to coś – ten flow jazdy, który przypomina trochę zmiksowane Trials z parkourem rodem z Dying Light. No i ten połączenie zręczności z odrobiną losowości w torach przeszkód sprawia, że nie ma nudy! O wieczorach spędzonych na szykowaniu swojego najlepsze przejazdu mogę opowiadać godzinami (kolejny level, kolejna próba... i znowu wpadka, bo kto zapomniał, że trzeba kliknąć space?). Generalnie – jeśli lubisz pomęczyć palce i trochę pokombinować ze strategiami przeskoków, to znajdziesz tu prawdziwą perłę.
Szczerze mówiąc, potrafiłem się wkręcić do tego stopnia, że zapomniałem o czasach, gdy broniłem babcię w Age of Empires – a to już jest coś! No i co najlepsze – gra nadaje się do chillowej rozgrywki solo, ale jak chcesz się sparować z kumplem, to zabawa rośnie o... no właśnie, to trzeba przeżyć samemu. Wyobraź sobie te starcia na rowerach i kipiące emocje. Zdecydowanie polecam odpalić i sprawdzić, czy dasz radę przejechać na czas albo wygrać pojedynek z ziomkiem. Bo Obby On a Bike to taka rowerowa przeprawa, która wciąga bardziej niż jedna porcja czipsów – i niestety, nie da się przestać.