Ballistic Breakthrough to taki typ gry, który na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykła zręcznościówka – no, ale przecież nie kupujesz kota w worku, prawda? Wbijasz w nią, by eksplorować soczyście zielone plansze, które wyglądają, jakby ktoś wrzucił Instagramowy filtr tropikalny raj. Ale uwaga, bo między tymi rajskimi krajobrazami czają się naprawdę podstępne przeszkody, które potrafią namieszać bardziej niż niedziałający skaner do kart lojalnościowych.
Sterowanie wieżyczką to prawdziwa jazda bez trzymanki – przesuwasz palcem i strzelasz do przeszkód, które stoją ci na drodze niczym złośliwy sąsiad wypożyczający narzędzia i ich nie oddający. Serio, każdy ruch wymaga sprytu i szybkiego refleksu, co sprawia, że gra balansuje na granicy chaosu i kontroli. I choć na początku myślałem, że to tylko machanie palcem po ekranie, szybko się zorientowałem, że dobry timing i szybkie decyzje są tutaj kluczem do sukcesu – więc jeśli cierpisz na brak cierpliwości, trzymaj się mocno!
Oczywiście, nie samym strzelaniem żyje gracz. W Ballistic Breakthrough ważne jest też rozsądne łapanie ulepszeń i strategicznych bonusów, które sprawiają, że nasza wieżyczka staje się ostrzejsza niż język teściowej na rodzinnym obiedzie. Pasek postępu i zdobywane upgrade’y dają poczucie progresu, a każdy nowy poziom to powiew świeżości – nikt przecież nie lubi grać w grę, która po trzecim etapie przypomina powtarzający się bezsensowny maraton.
Powiem wam – pierwszy raz, gdy próbowałem ogarnąć to wszystko, skończyłem z bałaganem na ekranie i w głowie, który wydawał się bardziej skomplikowany niż instrukcja obsługi ekspresu do kawy (kto to w ogóle czyta?). Ale z każdą chwilą gra wciąga bardziej i bardziej. Więc jeśli lubisz rzucać się na rozgrywkę, która łączy zręczność z lekko strategicznym myśleniem, a do tego nie boisz się odrobiny chaosu, Ballistic Breakthrough to strzał w dziesiątkę. No dobra, może w turret – ale wiecie, o co chodzi!