Jeśli myślisz, że połączenie owocków to bułka z masłem, to chyba jeszcze nie grałeś w Ratunek księżniczki: Połącz owoce. Tu łączenie dwóch identycznych owoców przypomina trochę przesuwanie puzzli na kuchennym blacie podczas niedzielnego obiadu niby proste, ale nagle okazuje się, że musisz myśleć trzy kroki do przodu, bo czas tyka ci jak metronom w symfonii chaosu.
Mechanika gry polega na zręcznym łączeniu owoców, które znikają, robiąc miejsce dla kolejnych. To nie jest zwykłe klik-klik, gdzie wszystko idzie gładko! Musisz kombinować, by przeczyścić planszę przed upływem czasu takie małe odliczanie, które potrafi przypomnieć stres przed klasówką. Czasem czujesz się jak detektyw na tropie zagadki, a innym razem jak mistrz Zen, gdy ci owocki łączą się same. Albo przynajmniej tak powinno być, bo przyznam szczerze, że próbowałem ogarnąć crafting tych combosów i skończyłem z plątaniną większą niż fryzura po przejażdżce na rollercoasterze.
Całość to nie tylko łącznie owoców i szybkie myślenie, ale też przyjemne uczucie wizualnego bam! za każdym razem, gdy uda się oczyścić planszę i to w dodatku z myślą o ratowaniu księżniczki, bo hej, bez jej pomocy nie ma motywacji, prawda? Patrzysz na te poziomy i myślisz: Łatwizna! a potem zostajesz złapany we własne sidła strategii, bo to szybko nabiera tempa. I zanim się obejrzysz, ten słodki owocowy świat wciąga cię na dobre.