Siema, ziomki! Słyszałeś o Purr-fect Scoops? To taka gra, gdzie wcielasz się w mistrza lodowego fachu i prowadzisz swoją własną lodziarnię – ale nie byle jaką, bo twoimi klientami są zwierzaki. Tak, dobrze przeczytałeś! Nie ludzie, a futrzaki i piórka wszelkiego rodzaju, które mają oczywiście swoje wymagania i gusta. No bo kto by nie chciał kupić gałki lodów od wrednego kota albo gadającego królika?
Mechanika? Prosta jak budowa cepa, ale wcale nie nudna – wybierasz smaki (jest ich sporo, więc nawet najbardziej wybredny chomik znajdzie coś dla siebie) i serwujesz je w różnorakich kubeczkach albo rożkach. To takie składanie zamówienia na lodowy kebab – niby mało, a jednak ogarnąć to z gracją, to wyższa szkoła jazdy. Coś mi się zdarzyło przy pierwszym craftingu, wyszła mi z tego mieszanka jak z MasterChefa, ale spoko, po paru rundach byłem już lodowym pro.
Po drodze odblokowujesz nowe smaki, kubki, dodatki – czyli taki lodowy przyrost naturalny twojej lodziarni. A jak już myślisz, że jesteś królem słodkości, to grasz power-upy typu Coin Multiplier albo Tip Booster, żeby kasa płynęła jak w PRLu na polu ryżowym. Zdecydowanie coś dla tych, co lubią balansować między grindingiem a odrobiną chaosu, bo jednak zabawa w lodziarza to nie jest zwykłe klikanie – to jak balansowanie na krawędzi roztopionego lodu (żadnych dramatów, ale napięcie jest!).
A emocje? Raz z kumplem tak się zapaliliśmy serwowaniem lodów, że chodziłem po mieszkaniu przyssać się do zamrażalnika, bo kto nie marzy o epickim combo – mówię ci, jak Dark Souls w wersji słodkiej, tylko mniej płaczu, a więcej frajdy. I serio, ten moment, kiedy lód się leje, ludziki szastają pieniądzem, a ty czujesz się jak lodowy boss – bezcenne.
Purr-fect Scoops to gra, która nie tylko wciąga, ale także poprawia humor na maxa. Bo kto by nie chciał prowadzić lodziarni dla zwierzaków, gdzie nawet najdziwniejszy klient dostaje swoją porcję słodkiego szczęścia? To jak kebab o 3 w nocy – wiesz, że nie powinieneś, ale i tak bierzesz, bo jest po prostu sztos!