Jeśli szukasz czegoś lekkiego, zabawnego i bez spinania się, to Baranek Shaun: Mistrzostwa Owiec jest jak złapanie wiatru w żagle – czyli po prostu frajda na maxa, ale bez zbędnego stresu. To taka przeglądówka mini-gier, które wydają się stworzone przez samych owiec... znaczy, twórców z humorem i sercem do prostoty. Gierka działa w przeglądarce, więc odpalić ją możesz nawet na tym starym lapku, o którym wszyscy śmieją się na Discordzie. No, ale wracając: mamy tu miks łamigłówek, akcji i sportowych wyzwań, które Shaun i jego stado przerabiają na farmowych zawodach, coś jak lokalne Igrzyska Olimpijskie, tylko bardziej uroczyste i zdecydowanie mniej nudy.
Kontrolowanie całej tej owczej ekipy to bajka – klik, przeciągnięcie, szybkie wciskanie klawiszy, i voilà, jesteś mistrzem farmy! Przyznam się, że na początku pomyślałem, że to kolejna głupiutka gra, ale z czasem poczułem ten dreszczyk, kiedy zbliżałem się do lepszego wyniku – serio, te mini-gry mają w sobie coś z oldskulowych zręcznościówek, które wyciągają z nas dzieciaka w najlepszym wydaniu. Czy to celowanie i rzucanie (trochę jak w Pocket Tanks, ale bez wybuchów), czy balansowanie przedmiotów – każda rozgrywka to inna bajka, a poziom trudności rośnie powoli, więc nie zaliczyłem żadnego rage quit... no, prawie.
Gra jest kolorowa niczym tęcza po deszczu, a animacje i humor przypominają klimat kultowego serialu, który pewnie znasz, bo chyba każdy przynajmniej raz ukradkiem zerkał na SHAUNA na YouTube czy Cartoon Network. Muzyka i dźwięki są tak sympatyczne, że aż chciało mi się mruczeć razem z owcami. Nie jest to może MMO czy coś, co zajmie ci tydzień bez przerwy, ale idealna na szybkie gryzmoły z kumplami – w końcu możesz grać wspólnie, albo po prostu poużywać sobie w PvP, rzucając wyzwania jak rasowy strateg.
Pierwsze minuty spędzone z Championsheeps przypomniały mi, jak to jest ogarniać coś przy okazji i cieszyć się prostotą – bo serio, tu nie chodzi o to, żeby się wykończyć, ale żeby się pośmiać i dobrze bawić. Z początku myślałem, że to kolejna z tych za słodkich gier, ale teraz uważam, że każdy fan Shaun’a albo po prostu casual z duszą stratega powinien dać temu szansę. Chociaż... może to ja tak mam, bo lubię planować każdy ruch nawet w mini-grach.
Podsumowując, Baranek Shaun: Mistrzostwa Owiec to taka miła odskocznia, idealna na szybkie przerwy w dniu pełnym nerwów, albo jako lekka przerywnikowa zabawa z rodziną czy znajomymi. No i serio, czy jest coś lepszego niż oglądać, jak Shaun i jego ekipa dają czadu na boisku? No właśnie – majstersztyk dla tych, którzy chcą po prostu dobrze się bawić i nie myśleć o rzeczach, które zwykle komplikują życie. A więc, gotowy na farmową bitwę? Bo ja już szykuję się na kolejny rundę...!