Tylko jeden to gra, która na pierwszy rzut oka wydaje się być jedną z wielu, ale w rzeczywistości przemyca coś wyjątkowego. Wyobraź sobie, że znajdziesz się w świecie, gdzie każda decyzja ma znaczenie, a każda akcja wpływa na innych graczy. Gdy tylko uruchomiłem tę grę, czułem dreszczyk emocji, jakbym wchodził do własnej strefy komfortu, tylko że ta strefa jest pełna zaskakujących zwrotów akcji!
W Tylko jeden wcielasz się w postać, której celem jest przetrwanie w brutalnym, dystopijnym świecie. Z początku myślałem, że to tylko kolejna gra o zbieraniu surowców i walce z hordami przeciwników, ale... okazało się, że to znacznie więcej. Gra stawia na interakcje między graczami, co sprawia, że każda rozgrywka jest inna. Możesz współpracować z innymi, ale możesz też ich zdradzić wszystko zależy od twojej strategii i moralności. Czasami czujesz się jak w Gra o Tron, gdzie przyjaciel z łatwością może stać się wrogiem.
Mechanika gry opiera się na wyborach, które stają się kluczowe w miarę postępu. Dźwięki są tak realistyczne, że czujesz się, jakbyś naprawdę stał na opustoszałym polu, a efekt wizualny sprawia, że najzwyklejsze otoczenie wydaje się magiczne jak w najlepszym filmie fantasy, który widziałeś na Netflixie. Aha, i nie zapomnij o oprawie muzycznej! Powiem szczerze, potrafi wciągnąć jak binge-watching ulubionego serialu, tak że czas przestaje mieć znaczenie.
Warto też wspomnieć o trybie online, gdzie można grać z maksymalnie czterema osobami. To idealne dla tych, którzy uwielbiają rywalizację, ale nie boją się wspólnych przygód. Zdarzyło mi się, że grałem z kumplami, a ich reakcje na niektóre decyzje były bezcenne! Co ty robisz?!, Serio?!, Zdradziłeś mnie! cała paleta emocji, jak na rodzinnej imprezie przy planszówkach.
Generalnie, Tylko jeden to tytuł, który zaskakuje na każdym kroku. Jest to gra, która potrafi wciągnąć i sprawić, że refleksja nad swoimi wyborami staje się częścią rozgrywki. Jeśli jesteś gotowy na przygodę i nie boisz się podjąć ryzyka, ta gra na pewno dostarczy ci emocji, które zapamiętasz na długo!