Super Brawl 2 to taki klasyczny bijatyk, ale z dodatkową szczyptą szaleństwa prosto z kreskówek Nickelodeona. Wyobraź sobie, że SpongeBob, Danny Phantom i całe crew z Fairly OddParents nagle wchodzą na arenę i zaczynają się lać jakby to było święte prawo street fightów. Trochę jak rodzinny zjazd, tylko zamiast obiadu wham! po twarzy cios od Patricka. I serio, nie spodziewałem się, że SpongeBob potrafi tak OP rzucać bąbelkami.
Mechanika gry opiera się na prostym, aczkolwiek bardzo satysfakcjonującym systemie walki. Poruszanie się po planszy przypomina klasyczne side-scrollery biegasz w lewo, w prawo, skaczesz jak szalony, a twoim celem jest po prostu obniżenie paska zdrowia przeciwnika do zera. Ciosy są czytelne i intuicyjne punch, kick, combo zrobisz palcami niemal bez zastanowienia. A jak do tego dorzucisz specjalne ataki inspirowane unikalnymi zdolnościami każdej postaci, to już mamy pełną paletę opcji taktycznych. No i nie oszukujmy się, kto by nie chciał puścić dmuchawą mackę ze SpongeBoba albo zakręcić się w tornado jak Danny? Ja próbowałem opanować kombinacje ruchów, ale wciąż częściej wychodzi mi chaos godny MasterChefa niż coś efektywnego.
Walka jest szybka i dynamiczna, więc trzeba mieć oczy dookoła głowy i pamiętać, że przeciwnicy nie śpią. Czasem pierwszy boss na arenie potrafił zrobić taki zaskakujący dodge, że niemal klawiatura wyleciała mi przez okno serio, kto testował te ciosy? Podoba mi się też to, że nie tylko machasz pięściami zarządzanie zdrowiem i timingiem ataków to klucz do sukcesu, a strategia kontra agresja balansują tu jak w dobrym meczu e-sportowym.
Całość okraszona jest kolorową grafiką i dźwiękami prosto z kreskówkowego świata, co nadaje grze lekkiego, niemal imprezowego klimatu. Więc jeśli masz ochotę na fajny miks nostalgii i porządnej bijatyki z domieszką humoru, Super Brawl 2 spokojnie zasługuje na twój czas. Wiesz, czasem odpalasz tę grę i myślisz: No tak, właśnie o to chodziło! GG na arenie Nickelodeona!