Wskocz do świata Korzenie: Sekrety Głębin i poczuj się jak prawdziwy drwal podziemnych przygód – tylko zamiast siekiery masz korzeń, który trzeba kierować przez tajemnicze czeluście. Brzmi trochę jak ekologiczna wersja Indiana Jonesa, prawda? Twoim zadaniem jest zbieranie wody, bo bez niej nawet najtwardszy korzeń uschnie szybciej niż twoje rośliny doniczkowe, gdy zapomnisz je podlać na tydzień.
Gra działa na zasadzie turowej rozgrywki, więc każda twoja decyzja ma znaczenie – ruszasz się, zbierasz, unikając przy tym nieprzyjaznych przeszkód, które czyhają na twoją zieloną egzystencję. I serio, kto wymyślił te poziomy? Po każdym ruchu czujesz się trochę jak taktyk w szachy, tylko zamiast wież i gońców, masz swoje biodronekorośnięte alter ego, które trzeba ogarnąć.
Do wyboru masz tryb Poziomów, gdzie każdy stage to jak mała, korzeniowa zagadka – zmuszająca do myślenia i czasem do przeklinania pod nosem (czyli robiąc GG, jeśli grasz z kumplami). A dla tych, którzy lubią rzucić wyzwanie światu – jest nieskończony tryb Endless, gdzie możesz wspinać się po globalnej liście wyników, daggzole! (Tak, wiem, że się czepiam, ale kto by pomyślał, że kierowanie korzeniem może być competitive?)
Wyobraź sobie moment, kiedy patrzysz na ekran, a twój korzeń stoi przy plusiku i czeka na ruch... Tap, tap i bam! Lecisz w lewo, omijając niebezpieczeństwa niczym ninja na korzeniach. A potem ten moment, gdy próbujesz ogarnąć system sterowania: na mobilce jeden klik tu i tam, a na PC możesz wybierać pomiędzy F, V i strzałkami – taki komfort jak na pilota do telewizora, tyle że bardziej pod ziemią i z fantazją.
No i nie zapominajmy o modzie na styl – Twój korzeń może nosić różne kapelusze! Bo jak inaczej pokazać, że jesteś mistrzem w kierowaniu korzeniami? Minimalistyczna grafika i chillująca ścieżka dźwiękowa tylko dopełniają całości, czyniąc tę grę idealną, gdy chcesz się zrelaksować i jednocześnie poczuć, że mimo wszystko panujesz nad tym zielonym chaosem. Próbowałeś kiedyś ogarnąć crafting? W Rootlings to niby proste, a jednak moje korzenie skończyły wyglądając jak miks ogrodu botanicznego i placu budowy... Ale hej, w końcu to podziemna przygoda, nie?