Jeśli myślałeś, że widziałeś już wszystkie wariacje na temat Battle Royale, to chyba jeszcze nie spotkałeś Doge’s Battle Royale — gry, gdzie legendarny Doge w końcu wkracza na pole walki, a chaos i śmiech idą łeb w łeb z akcją. Serio, to nie jest typowa strzelanka, to bardziej jak memowy rollercoaster, gdzie każdy strzał może skończyć się niespodzianką (albo totalnym fail’em). I tak, sterujesz pyskiem, który pewnie potrafi więcej niż niejeden żołnierz w klasycznych shooterach.
Na pierwszy rzut oka przygotuj się na totalny rozpierdziel w stylu Battle Royale. Wskakujesz na pole bitwy, gdzie zbieranie broni i ekwipunku to jak szukanie pilota do telewizora – niby proste, ale w końcu zawsze coś się zagnieździ w kanapie. Każdy przeciwnik ma podobny cel: wbić Ci kulkę, zanim zdążysz powiedzieć wow much shoot, very battle. Zabierasz ich sprzęt? Idealnie! Twój ekwipunek stale rośnie i zmienia się w coś, co przypomina arsenał szalonego wynikłego z memów psa – a to automaty, a to granaty, a to coś, co wygląda jak zabawka dla dzieciaków, ale rani równie skutecznie.
Najlepszą częścią jest system strzelania i precyzyjnych ruchów, który wymaga bardziej nerwów ze stali niż szef kuchni w czasie podawania dania z paraliżujących oczek. Klikasz, celujesz, przebijasz się przez wrogów z dynamicznym tempem – a jeśli trafisz głową (tak, headshoty są tutaj równie satysfakcjonujące jak poranna kawa), poczujesz się jak mistrz świata. I pamiętaj, pozycjonowanie to klucz, więc kiedy ktoś wyłania się zza rogu, lepiej miej plan albo co najmniej sprint przypominający zawodnika olimpijskiego. Ja próbowałem zręcznie się zakraść i skończyłem jako świetny cel na treningu – GG, mój przyjacielu.
A jak już dorwiesz się do prawdziwego ognia, czyli walki z ostatnimi przeciwnikami, przygotuj się na zimne poty i szybkie decyzje, bo tu nawet sekunda opóźnienia to jak Xbox bez baterii – nic nie działa. Doge’s Battle Royale to nie tylko kolejna strzelanka, to miejsce, gdzie taktyka spotyka memy, a survival zamienia się w czystą frajdę. Wskakuj, bierz myszkę w łapy, i pokaż, kto tu naprawdę rządzi – i tak, Doge czuwa.