Gotowi na galaktyczną przygodę z puzzlami, które są bardziej skomplikowane niż instrukcja składania mebla z Ikei? Tajemnicza Galaktyka to typowa gra match-3, ale z kosmicznym twistem to nie tylko przesuwasz kolorowe kulki, lecz prowadzisz pilotkę Inessę i jej robota A.S.K.A. przez… no cóż, całkiem niemiłe przestrzenie międzygwiezdne. Wasz statek jest w rozsypce, a powrót na Ziemię zależy od tego, czy uda wam się ogarnąć te poziomy zanim skończy się czas. Brzmi stresująco? Jasne! Ale jaka zabawa.
Na każdym levelu rzucają ci pod nogi (czy raczej pod palec) takie cuda jak astaeroidy, laserowe pułapki i kosmiczne zawirowania serio, ktoś tu ewidentnie nie pomyślał o prostocie. Mechanika? No, tu zaczyna się prawdziwa feeria. Musisz zręcznie łączyć elementy, aby wywołać potężne kombosy i bonusy, które pomogą ci wyczyścić planszę niczym mistrz ninja sprzątania pokoju tylko zamiast kurzu masz laserowe pułapki. Czasem wystarczy jeden ruch, żeby poczuć się jak bohater odcinka Sci-Fi, a innym razem... cóż, planujesz z każdą kombinacją zdawałoby się jakbyś rozwiązywał SpaceXową łamigłówkę.
Co mnie najbardziej rozbawiło? Próba ogarnięcia wszystkich specjalnych bonusów i aktywacji portali. To nie jest takie proste, jak kliknięcie GG po wygranej. Nie, tutaj planujesz dużo dokładniej, zwłaszcza że czas albo liczba ruchów jest ograniczona. Pojawiła się nawet chwila, że próbowałem ogarnąć crafting tych bonusów i wyszło mi coś, co spokojnie mogłoby konkurować z przepisem na spaghetti aglio e olio serio, kto testował ten system?).
Więc jeśli masz ochotę na coś w stylu match-3 meet kosmiczne wyzwania i nie boisz się strategii na poziomie złap to, zanim eksploduje, to Tajemnicza Galaktyka jest dla ciebie. Kto by pomyślał, że układanie kolorowych pionków w odpowiednim porządku może być tak stresujące i satysfakcjonujące? Pierwszy boss level? Mój palec niemal dostał etat na klawiaturze od tyle szybkich ruchów. Ale hej, przynajmniej nie wyrzuciłem urządzenia przez okno. Jeszcze.