Wskakujesz za stery kosmicznego pojazdu niczym kierowca Grand Prix, tylko że zamiast toru masz... no cóż, świętego kosmosu pełnego asteroid i rakietowych wybuchów w oczach. Sprunki Space Challenge to nie był zwykły spacer po galaktyce, to prawdziwy rollercoaster dla refleksu i wytrzymałości palców na klawiaturze. Serio, jeśli twoje palce nie lubią szybkości, to lepiej trenuj – tu każda sekunda i każdy skok liczą się jak złoto w banku.
Zasada jest prosta: sterujesz za pomocą strzałek, które zamieniają się w twoje najlepsze przyjaciółki, kiedy próbujesz unikać niebezpiecznych asteroid czy innych szalonych przeszkód. Ten precyzyjny system ruchu wymaga refleksu ninja – chwila nieuwagi i bum, twoja misja ratowania galaktyki zamienia się w dramatyczną katastrofę kosmiczną. No i tak – timing tu rządzi światem. Ok, może galaktyką, ale brzmią tak podobnie, że kto by się czepiał?
I jest jeszcze mechanika skoków, które nie polegają na typowym, nudnym podskoku. Nope. To są wielkie, powietrzne loty, które rzucają twoją postać prosto w sam środek akcji. Pamiętasz ten moment, kiedy w filmach sci-fi bohater wyskakuje z eksplodującego statku i wygląda jak jakiś kosmiczny kaskader? Tak, właśnie o to chodzi. Tyle że sam musisz ogarnąć ten perfekcyjny timing, bo każda przegapiona chwila sprawia, że zamiast bohatera jesteś kozłem ofiarnym międzygwiezdnych odłamków.
Sprunki, nasz wierny przewodnik, czujnie odpala mapę zagrożeń i pomaga nie wpaść w asteroidową pułapkę, ale prawdę mówiąc, czasami miałem wrażenie, że sam potrzebuje buffa, bo reakcje ma chwilami jak komputer od babci. No i nie uwierzysz, ale pierwsze próbki sterowania powodują, że twoja koordynacja przypomina tańczenie w rytm disco... na lodzie. I wtedy nagle... no właśnie, musiałem się ogarnąć, bo na horyzoncie było już stanowczo za dużo wybuchów.
Podsumowując, jeśli jesteś fanem kosmicznych przygód, gdzie zwinność i dobry timing są twoim najlepszym statystykowym combo – ten tytuł jest dla ciebie. Ale uwaga, bo to nie będzie sielanka. Ustaw sobie na biurku kubek z kawą, bo Sprunki nie wybacza błędów. GG w kosmicznym stylu, naprawdę!