Raze to naprawdę epicka gra, która sprawia, że czujesz się jak superbohater w świecie zdominowanym przez obcych i mutantów. To jest jak połączenie strażników galaktyki z dosłownym chaosem w obłędnej strzelance. Kiedy pierwszy raz uruchomiłem tę grę, byłem na etapie, gdy myślałem, że umiem strzelać tylko w Call of Duty, ale Raze szybko pokazał mi, że nie tylko wygrana jest ważna, ale także styl, z jakim się to robi.
W Raze wcielasz się w postać jednego z kilku superbohaterów, którzy wyruszają w emocjonującą przygodę, aby uratować Ziemię przed alienami i mutantami. Tak, dobrze słyszysz – obcy chcą zniszczyć naszą planetę, a my musimy ich powstrzymać! Grafika jest naprawdę zajebista, jakby ktoś wylał na ekran całą paletę neonowych farb. Dźwięki eksplozji były tak realistyczne, że czułem dreszczyk emocji, gdy każdy strzał wywoływał odgłos niczym w najlepszym filmie akcji.
Na początku mogłem się lekko zgubić w tej chaotycznej akcji. Przełączanie między postaciami, zbieranie power-upów i unikanie pocisków... Trochę jak próba ogarnienia bałaganu po imprezie u znajomych. Aż z czasem, gdy nabrałem wprawy, to wszystko zaczęło wyglądać jak taniec – nieco chaotyczny, ale jednak taniec. Gra oferuje zarówno tryb dla pojedynczego gracza, jak i możliwość zmierzenia się z innymi graczami w trybie wieloosobowym.
Pewnego dnia, podczas grania z przyjaciółmi, zrobiliśmy sobie maraton, a każdy z nas starał się zdobyć jak najwięcej punktów. Z początku myślałem, że jestem bezkonkurencyjny, ale po kilku turach okazało się, że mój kolega, który na co dzień gra w gry logiczne, ma talent do strzelania, jakby jego palce były zrobione z procy. Generalnie, Raze to świetna zabawa i idealna gra na wspólne wieczory, szczególnie jeśli lubisz rywalizację i nieco szaleństwa.
W zasadzie, jeśli szukasz czegoś, co zapewni ci mnóstwo emocji, z niesamowitą grafiką i dynamiczną rozgrywką, to Raze może być właśnie tym tytułem. Oczywiście, są momenty, kiedy musisz się zastanowić, czy chcesz być bohaterem, czy może lepiej ukryć się za najbliższym rogiem... A może po prostu uciec w stronę lodówki po coś do jedzenia. Ale to już inna historia!