Wiesz co, Potion Merge Witch to takie trochę magiczne zen dla całej duszy gracza, który lubi sobie połączyć kilka rzeczy i zobaczyć, co z tego wyjdzie. W skrócie: rzucasz miksturami do kociołka i łączysz je tak, żeby powstały większe, potężniejsze eliksiry. Brzmi jak coś, co może wylądować na dnie twojej listy tylko spróbuję przez 5 minut, ale uwierz – szybciutko wciąga jak czarna dziura na koncercie rockowym. I zerknij, tam jest trzy magiczne guziki, które robią robotę jak cheat code w grze retro: możesz potrząsnąć kociołkiem (serio, to działa!), usunąć miksturę albo ulepszyć swoje eliksiry, by łączenie szło jak po maśle.
Mechanika łączenia polega na tym, że musisz dopasować identyczne mikstury, które potem eksplodują w jedną potężniejszą. To trochę jak składanie klocków lego, ale zamiast dinozaura z krasnoludkami powstaje mikstura, która może rozwalić przeciwników albo sprawić, że czarownica zatańczy jak szalona. I nie myśl, że to takie hop-siup – wymaga planu, chwili refleksji i szczypty szczęścia, bo czasem po prostu zgubi się miksturę, a ty myślisz, Hej, a gdzie się podziała moja różowa mikstura?!
Stereotypowa magia sterowania: na desktopie masz ruch myszki, który prowadzi wiedźmę tu i tam, a kliknięcie wyrzuca miksturę prosto do wrzącego kociołka. Na mobile’u z kolei: palcem przeciągasz, potem puszczasz i lecą eliksiry – łatwiej niż złapać muchę gdy jest maraton serialowy. Przygotuj się na momenty, kiedy myślisz, że to łatwizna, a potem nagle kombinujesz, żeby nie zalać ekranu miksturami (serio, kto testował te kombosy?).
A jeśli zastanawiasz się, co dalej – spróbuj ulepszyć mikstury, bo bez tego jesteś jak kucharz bez noża. Po kilku rundach łączenia masz taką miksturę, że nawet sam Merlin by się zdziwił. A wszystko dzieje się w relaksującej atmosferze, więc jeśli czasem masz ochotę na chill i trochę babcinych zaklęć – to jest to! GG, miksturki gotowe? Pora łączyć, mieszać i rozbijać rekordy w tworzeniu “ultimate” eliksiru.