100 Rooms of Enemies to gra, która przyciąga swoją prostotą i jednocześnie wymaga od gracza sporej dawki sprytu oraz zręczności. Wyobraź sobie, że jesteś w ogromnym labiryncie, gdzie każde drzwi prowadzą do nowego pomieszczenia pełnego wyzwań. Nie ma miejsca na nudę – każdy poziom to nowy zestaw wrogów i zagadek, które trzeba rozwiązać, aby przejść dalej.
Już od pierwszych chwil, kiedy uruchomiłem tę grę, poczułem się jakbym trafił do świata, gdzie każda decyzja ma znaczenie. Jak w grze planszowej, w której musisz dobrze przemyśleć swój ruch, bo w przeciwnym razie możesz zginąć. A wierzcie mi, wrogowie nie są tu by być miłymi sąsiadami. Zdarzyło mi się kilka razy zginąć przez naiwność – ale kto nie lubi odrobiny adrenaliny, prawda?
W 100 Rooms of Enemies dostajemy do dyspozycji różnorodne bronie i przedmioty, które mogą pomóc w walce z przeciwnikami. Czasami wydaje mi się, że gra sama podpowiada, kiedy powinniśmy użyć danej umiejętności, a kiedy lepiej po prostu uciekać. Czułem dreszczyk emocji, gdy udało mi się pokonać bossów, którzy przypominali mi nieco moich nauczycieli z podstawówki – nieprzewidywalni, ale wciąż z jakąś ironią w sobie.
Gra ma w sobie coś z klasycznych tytułów, jak Castlevania czy Metroid, z tą różnicą, że tu mamy do czynienia z bardziej współczesnym podejściem do rozgrywki. Współpraca z innymi graczami jest kluczowa, zwłaszcza w trybie multiplayer, gdzie wspólnie z przyjaciółmi możemy stawić czoła hordom wrogów. Generalnie, grając w trybie kooperacji, czujesz się jak w dobrej drużynie superbohaterów – każdy ma swoje mocne strony, a razem stanowicie nie do pokonania zespół.
Chociaż z początku myślałem, że to będzie kolejna prosta gra, szybko zmieniłem zdanie. Po kilku poziomach zrozumiałem, że 100 Rooms of Enemies potrafi zaskoczyć. W miarę jak przechodzimy przez kolejne pomieszczenia, trudność wzrasta, a wrogowie stają się coraz bardziej kreatywni w swoich atakach. No i te dźwięki! Były tak realistyczne, że potrafiłem poczuć drżenie podłogi przy każdym uderzeniu.
Po kilku godzinach grania z przyjaciółmi, muszę przyznać, że ta gra mnie wciągnęła. Zdecydowanie polecam, ale przygotujcie się na emocjonalny rollercoaster. Szczerze mówiąc, wciąż myślę o tym, co mnie może czekać w kolejnych pomieszczeniach…