Jeśli myślałeś, że puzzle to tylko nudne układanki, to Mrucząca układanka wprowadzi Cię na szczyty słodkości i frustracji ale takiej w pozytywnym sensie. To nie jest zwykła gra, to połączenie kota z łamigłówką, które sprawi, że poczujesz się jak koci strateg z misją ratowania stada puszystych przyjaciół. Serio, próbowałem ogarnąć te mechaniki i wyszła mi mieszanka godna MasterChefa chaosu, ale nagroda była tego warta!
Podstawą jest mechanika łączenia kafelków z kocimi obrazkami o różnych wartościach. Wygląda na proste? Ha! To jak gra w Tetris na sterydach, tylko zamiast linii tworzysz wyższe wartości kotków, którym możesz przyglądać się w słodkich pastelowych barwach. Strategia to podstawa, bo każdy ruch to balansowanie między myśleniem do przodu a ryzykiem zagrzebania planszy pod stertą niskich kotków. Wyobraź sobie, że odkrywasz, że masz za mało miejsca, a tu nagle śmieszny kotek-3G podskakuje na kafelku-1 to prawie jak szukanie pilota do TV pod kanapą, niby proste, a jednak ciągle coś się wymyka.
A co z interakcją? Gra delikatnie podpowiada (żebyśmy się nie pogubili między mruczącymi kafelkami), ale szybko zrozumiesz, że planowanie kolejnych ruchów to klucz do wykręcenia punktów, które mogą sprawić, że poczujesz się jak prawdziwy mistrz kotopuzzli. Pamiętasz pierwszą rundę, kiedy niespodziewanie zabrakło Ci miejsca i cała strategia szlag trafił? Tak, ja też, klawiatura ledwo się uchowała!
Podsumowując, jeśli lubisz spokojne, ale wciągające wyzwania i masz choć trochę miękkości dla kocich łap, Mrucząca układanka to idealna gra do relaksu. Bo kto by pomyślał, że kombinowanie z kotami na kafelkach może być lepsze niż oglądanie ich przez szybę? GG na poważnie!