Jeśli myślisz, że zwykłe układanie trójek to nudne zajęcie, to Match Masters zabierze cię na prawdziwą karuzelę emocji, gdzie każdy ruch jest jak partia szachów, tylko że z cukierkowymi gwiazdkami i kółeczkami. Mechanika rozgrywki kręci się tutaj wokół konceptu tura za turę na tej samej planszy – tak, twój ruch może nie tylko ci pomóc, ale też dać power-up twojemu oponentowi, więc trzeba myśleć trzy kroki do przodu. Brzmi jak misja samobójcza? Trochę tak, ale kiedy złapiesz bakcyla, to nie możesz przestać.
Wymiana i dopasowywanie trzech lub więcej kafelków w tym samym kolorze to podstawa, ale uwaga – niebieskie gwiazdki ładują twoją specjalną zdolność, podczas gdy czerwone kółeczka zwiększają power boostera przeciwnika. To trochę jak gra w szachy, gdzie każda figura ma ukryte akcje, a wygrywa ten, kto nie da się wrobić. I tak, próbowałem rozgryźć jak najlepiej wykorzystywać te boostery – czasem kończyłem z efektami bardziej spektakularnymi niż moje kulinarne eksperymenty, które zwykle nadają się tylko na YouTube o katastrofach.
Kiedy już ogarniesz jak batchować swoje ruchy i aktywować boostery w idealnym momencie, poczujesz ten rush jak po zdobyciu epickiego loot’a – zwłaszcza w trybie turniejowym, gdzie wspinasz się po globalnych rankingach i czujesz się jak król planszy. A jeśli myślisz, że gra jest tylko dla samotnych geniuszy planszówki, to spróbuj rozegrać pojedynek z żywym przeciwnikiem w czasie rzeczywistym – tam każdy ruch ma smak GG, a każdy błąd smakuje jak łyżka dziegciu w miodzie.
Więc jeśli masz ochotę na coś, co wygląda na prostą minigierkę, ale w środku kryje się strategia, która zmusi cię do myślenia (i czasem do zgrzytania zębami), Match Masters podkręci twoje szare komórki i śrubki refleksu jak dobra kawa w poniedziałek rano. Ready na walkę o najlepszy wynik? Bo tutaj każdy ruch liczy się podwójnie – serio, kto testował tę grę, musiał mieć naprawdę nerwy ze stali.